Na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko recepcjonisty stawiłem się piętnaście minut przed czasem i bardzo zdziwiłem się faktem, że przed drzwiami pokoju, w którym miało odbyć się spotkanie czeka już 5 kobiet. Z przeprowadzonej rozmowy wynikało, że wszyscy jesteśmy umówieni na tę samą godzinę, stąd rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko recepcjonisty będzie się odbywała w jakiś nowy, dziwny sposób.
Nowe sytuacje zawsze działają na mnie stymulująco, dlatego nie mogłem doczekać się co też czai się za drzwiami pokoju konferencyjnego. Gdy przyszło co do czego, okazało się, że rozmowa kwalifikacyjna przebiegała będzie w dwóch częściach – pierwszym jest godzinny test ze znajomości języka angielskiego oraz wiedzy z branży hotelarskiej, drugim – indywidualna rozmowa z komisją, podczas której będziemy brać udział w zaimprowizowanych sytuacjach, w których będziemy musieli wykazać się jak najlepszymi zdolnościami obsługi klientów. Nie zdziwił mnie poziom profesjonalizmu jakim cechowała się cała rozmowa, wiedziałem bowiem, że aplikuję na stanowisko pracy w największym radomskim hotelu, recepcjonistka Radom.
W oczach moich rywalek widziałem zdziwienie wymieszane z przerażeniem, dlatego wiedziałem, że przynajmniej pod względem nastawienia i opanowania mam nad nimi przewagę. W moim odczuciu test poszedł mi bardzo dobrze, improwizowane scenki jeszcze lepiej. Chyba podobnie myślała komisja rekrutacyjna, bowiem już na następny dzień dostałem telefon z informacją o przyjęciu mnie do pracy na recepcję.