Tylko ja wiem jak ciężką drogę przebyłam by zostać recepcjonistką w Częstochowie. Ze względu na bardzo religijny charakter tego miasta, stanowiącego cel pielgrzymów przybywających z całego kraju, hoteli i ośrodków wypoczynkowych w tym miejscu nie brakuje. Niemal na każdym rogu i każdej ulicy znaleźć można dom, willę lub hotel zapraszający do siebie utrudzonych Chrześcijan.
O zawodzie recepcjonistki pomyślałam jeszcze podczas liceum, jednak nie myślałam wtedy, by sukcesywnie zacząć dążyć do celu. Angielski znałam bardzo słabo, a oprócz niego mogłam zabłysnąć co najwyżej trzema słowami po hiszpańsku, przyswojonymi podczas oglądania argentyńskich telenowel. Wątpię, by wyrażenia jak „Te quiero” (kocham cię) czy „Yo tambien” (ja ciebie też) mogły się przydać w zawodzie recepcjonistki.
Po zdaniu matury zaczęłam przeglądać ogłoszenia dla recepcjonistek znalezione w Internecie, recepcjonistka Częstochowa. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że wymagania skierowane do recepcjonistek są odwrotnie proporcjonalne do łatwości wykonywania tego zawodu. Angielski był podstawą, do tego dużym atutem była znajomość innego języka obcego. Do tego wszystkiego dochodziły studia wyższe na określonym kierunku lub specjalna szkoła policealna. Taka ilość wymagań trochę mnie przytłoczyła, jednak postanowiłam nie poddawać się i przynajmniej spróbować. Zapisałam się do szkoły policealnej o kierunku hotelarskim, poszłam na kurs angielskiego i rosyjskiego, który wydawał mi się najłatwiejszy do opanowania. Poświęcenie i noce przepełnione nauką opłaciły się, bowiem w 3 lata po zdaniu matury otrzymałam pracę w częstochowskim domu pielgrzyma i robię to, co lubię!